Archiwum 14 marca 2023


Wyznanie Depresji
14 marca 2023, 17:36
Cześć Jestem Kamil mam 35lat a to moje wyznanie dzięki któremu chcę pokonać swoje słabości i stać się lepszym sobą
 
   Chciałbym się przyznać choć długo tego nie robiłem, że jestem chory. Mam depresje. Kiedyś myślałem, że świat jest tak kolorowy, że nie rozumiałem jak można iść do lasu i z niego nie wrócić. Znajomy miał kolegę w pracy, uśmiechnięty, grzeczny, pracowity ale któregoś dnia wyjechał i zostawił w domu żonę i dwójkę dzieci. JAK ?? A jednak.
 
 
   Uważałem się za silnego człowieka, pracowitego, troskliwego ale raniłem ludzi choć nie miałem takiego zamiaru. Lojalność w obecnym świecie to niesamowita rzadkość. Miałem taką osobę, prosiłem ją aby robiła coś wbrew sobie bo ja myślałem, że tak będzie dla niej lepiej, a ona robiła to. Była dla mnie oparciem w trudnych chwilach, zawsze miała czas porozmawiać czy iść napić się kawy. Jednak skrzywdziłem ją. Nie panowałem nad emocjami, krzyczałem, oskarżałem bo bałem się że ją stracę i ….. przez swoje zachowanie tak się stało ;) Niestety stan w mojej głowie nie pomógł lecz przeciwnie nasycał moją rozpacz która przeobraziła się w gniew. Chcieli byście mieć znajomego który na was nie krzyczy ale - drze się? O dziwo mam jednego przyjaciela ale dopiero niedawno powiedziałem mu co mnie trapi. Sam z siebie chce pomóc, pogadać, pyta jak się czuję. Znowu kogoś nie doceniłem. A moja rodzina ?? Ojciec nie odzywa się przez konflikt charakterów. Ale odciął się do tego stopnia że nie składa nawet życzeń urodzinowych swoim wnukom. Matka stara się pomóc ale nie wie jak. Nie wie co ma zrobić choć mówiłem jej że mam problem. No cóż. Nie można wymagać od ludzi tego czego się potrzebuje na obecną chwilę. A ja niestety taki jestem, wymagam coś od innych co dla mnie było by łatwe, ale przecież inni to nie ja i tu jest zasadnicza różnica. Brat nie okazuje zainteresowania, choć mieszka dosłownie 3km dalej, nie odbiera telefonów albo je odrzuca. Siostra pomagała dużo przy mojej chorej na raka żonie, trzeba było to znajdowała czas i wiozła ją 300km do lekarza kiedy ja zostawałem z dziećmi. Jednak coś się popsuło i pół roku nie daje znać. Zapraszałem na kawę na jakieś pogaduchy ale jednak nie wyszło.
 
   Żona moja była Boską Matką. Kobietą chorą na raka w ciąży. Kiedy dowiedzieliśmy się o diagnozie to niebo się zawaliło. Bardzo chciałem mieć dzieci które są dla mnie naturalnym uspokajaczem ale w tamtej chwili dziecko które nosiła i o które dłużej się staraliśmy mogło zostać nam odebrane. Aby kobieta w ciąży mogła brać chemioterapię to płód musi być odpowiednio rozwinięty. Nasz mały był na takiej granicy, że lekarze nie gwarantowali jego zdrowia. Proponowali aborcję. Na całe szczęście udało się. Co tygodniowe wyprawy po 500km do kliniki w Warszawie pozwoliły urodzić zdrowego chłopca. Wcześniak dwu miesięczny ponieważ wymagana była operacja wycięcia guza. Byłem jego matką. Męski opiekun Leona w jego pierwszych dniach życia i tak przez ponad miesiąc. Plus jego starszy trzy letni brat. Sprzątałem, gotowałem, prałem robiłem butelki dla małego głodomora i o dziwo, dałem radę. Teściowie przyjeżdżali mi pomóc – bo facet przecież sobie nie poradzi sam w obowiązkach domowych z małymi dziećmi ( moja myśl, nikt tak nie powiedział ) jednak nie mieli do czego. Wszystko było ogarnięte a ja grałem na konsoli kiedy młodzi spali. Dałem radę !! Jestem z tego dumny. Od tamtej chwili minęły ponad 3 lata. Żona czuje się słabiej, wciąż choruje. Młodzi zdrowi bawią się i hałasują, są ogólnie bardzo grzeczni.
   Wszystko jakoś idzie ale zaczęło mnie coś gryźć w środku. Zacząłem czuć niepokój, smutek, potrzebowałem bliskości, zrozumienia, wsparcia. Możliwe, że przez pracę w której nie czuję się na miejscu. Nie czuję się potrzebny. Nie mam na kim się oprzeć w chwili słabości przez co później generowałem rozpacz która przemieniała się w złość. Dosłownie. Smutek spowodowany odrzuceniem, utratą bliskości, utratą zrozumienia, utratą przyjaciela. Długo nie chciałem się przyznać samemu sobie że mam depresję. Jednak to tylko pogorszyło moje relacje z bliskimi. Te uczucie było tak mocne, że nie chciałem jeść,większość dnia leżałem chciałem go przespać, wyłączyć myślenie. Miałem już tak zaawansowane pomysły na wyłączenie siebie, że w grę wchodziło wygaszenie bicia swojego serca. Kto by pomyślał. Mając dwóch kochanych synów, mając cel w życiu którym jest bycie dla nich kiedy zabraknie ich matki. A jednak.  
   Chcę się zmienić, chcę naprawić swoje wewnętrzne ja. Pragnę tego. Chciałbym odzyskać przyjaciół których wygoniłem ze swojego życia, którzy się boją mojej agresji. (wcale im się nie dziwie) Jednak mieszkałem w domu przepełnionym takimi zachowaniami jak krzyk czy agresja wobec współmieszkańców. Wyniosłem takie zachowanie z domu i chce je w sobie wygasić. Najgorsze jest jednak to, że muszę sobie poradzić z tym sam i to mnie trochę przeraża. Mam psychologa który ze mną rozmawia, ostatnio dzwoniłem na darmową linię dla ludzi z problemami emocjonalnymi, szukam teraz psychiatry który by mógł mi coś dać oraz zaczynam brać różne suplementy mające na celu obniżenie mojego stresu.
 
 
   Pisząc to moje myśli się uspokoiły a ucisk na klatce piersiowej zanikł, Jakoś lepiej się teraz czuję. Ciekawe doznanie. Jest to dowód na to, że nie można chować w sobie emocji lecz szczerze z nimi się dzielić. Nasze otoczenie chce nam pomóc ale musimy im na to pozwolić. Nie chcę w życiu niczego żałować a przez ostatni rok trochę się tego nazbierało.
Mam cel. Horyzont który pomoże mi pokochać siebie, być lepszym dla ludzi a z odrobiną szczęścia odzyskania utraconych chwil. W depresji potrzebny jest cel. Nie drzewo ze sznurem, nie lot z balkonu czy nadwyżka lekarstw albo żyletka i kąpiel w wannie. Coś co mamy w zasięgu ręki ale musimy po to wstać. A jak złapiemy to co sobie zaplanowaliśmy ? Rozejrzeć się za drugim punktem też tym opodal.
   To mój monolog dla Was który jest moim takim pierwszym krokiem dla lepszego JA. Moja walka o przeżycie.
Nie dajmy się smutkowi bo życie jest zbyt kolorowe na siedzenie pod szarym parasolem. Zwińmy go i poczujmy ciepłe promienie słońca i ludzi którzy chcą być z nami i dla nas.
 
Pozdrawiam Serdecznie